piątek, 22 lutego 2013

Patchworkowy debiut

Ach, co to był za dzień, pełen najróżniejszych wrażeń:

1) oddałam samochód do warsztatu - dostałam zastępcze auto i doznałam fajnego uczucia podczas jazdy. Od prawie roku jeżdżę samochodem z automatyczną skrzynią biegów - bardzo to sobie chwalę i muszę przyznać, że szybko przyzwyczaiłam się do 'lepszego'. A dzisiaj dostałam samochód z manualną skrzynią biegów i stwierdziłam, że jazdy takim autem się tak szybko nie zapomina; to zupełnie jak z jazdą na rowerze czy pływaniem. No i jadąc do pracy miałam niesamowitą frajdę 'z machania drążkiem'.

2) w związku z Irusiowymi urodzinami zaniosłam do przedszkola tort - dzieci miały zorganizowaną przez panie fajną imprezkę, syn zachwycony... ale o tym napiszę jutro.

no i po 3) najważniejsze:

Dzisiaj w pracy wręczyliśmy koledze prezent z okazji zostania ojcem po raz drugi. Taki mamy zwyczaj. Sprawami składkowymi i zakupami zwykle zajmuję się ja. Tak więc tym razem kupiliśmy fotelik samochodowy. Ale tak sobie pomyślałam, że może warto by tak coś pamiątkowego uszyć do tego?

No i wymyśliłam na początku kocyk polarowy z wyhaftowanym imieniem dziecka i datą urodzenia. Miało być ładnie i mało-pracochłonnie.
Kupiłam niebieski polarek - bo dla chłopca.
Ale żeby było ładniej postanowiłam ten polarek obszyć lamówką z żółtego bawełnianego płótna.
Potem stwierdziłam, że warto by tak na tył polarku dać jakąś podszewkę...

...no i się zaczęło...

Na ten tył kupiłam śliczne płótno w misie. I jak zaczęłam wycinać materiały to te misie zaczęły do mnie mrugać i się uśmiechać :)

No to postanowiłam dodać jeszcze ocieplinę i przepikować te misie.
Ale dalej było mi 'mało'.
Dodałam jeszcze misie na przód, aby ożywić ten niebieski polarek.
Po wycięciu wszystkich części zostało mi trochę tych misi, to postanowiłam jeszcze uszyć poszewki na poduszki - miały być dwie z imionami synków. Ale misiów było trzy. Więc powstała jeszcze trzecia podusia z imionami wszystkich domowników.

Oto końcowy efekt moich trzydniowych zmagań z 'misiami'.

 Miał być 'tylko kocyk' a jakoś tak sam wyszedł patchwork. Co prawda prosty, ale mój pierwszy w życiu. I myślę, że debiut można uznać za całkiem udany :) 
 

 Przy okazji mogłam się pobawić ściegami ozdobnymi Beni.
 

Poduszki mają z tyłu zapięcie na guziki - zapomniałam zrobić zdjęcia.
  
A tak wyglądała praca nad wykonaniem haftów. Najpierw precyzyjnie ustalałam ich położenie, a potem na tamborek, jeszcze tylko przycinąć START... i już gotowe :)
A tutaj mogłam wykorzystać po raz pierwszy specjalną laserową stopkę do quiltingu, czyli pikowania. Muszę przyznać, że samo pikowanie to dość ciężka fizyczna praca (do teraz czuję nadgarstki) a do tego bardzo precyzyjna. Ale mając takie narzędzie to szycie jest ogromną przyjemnością.

JoC

10 komentarzy:

  1. Zachwycający komplet wyczarowałaś.
    Bardzo mi się podoba,wykonanie fantastyczne!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :) Komplecik jest idealny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. WOOOOW !!!! ALE CUDO, nie mogę uwierzyć, że można coś tak pięknego stworzyć
    niesamowite, naprawdę (pineska)

    OdpowiedzUsuń
  4. Efekt jest wspaniały! :-) Bardzo dziękujemy za prezent :-) Ania&Marek&Szymek&Kubuś

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam:) Ups ... pierwszy komentarz był z błędami. Chciałam napisać, że piękny komplecik uszyłaś :)

      Usuń
  6. no chyba będę musiała się do ciebie Asik usmiechnąć ;)piekne

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie ci wyszła kołderka i poduszki, po prostu cudeńka, jestem pod wielkim wrażeniem. zombi

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudne prace. Ja mam lewe ręce do szycia :)

    OdpowiedzUsuń