piątek, 17 maja 2013

Dzisiaj

Przy okazji wiosennych porządków w szafie natknęłam się na pudełko z moimi pamiątkami z dzieciństwa.
Pooglądałam je… powspominałam… rozmarzyłam się… i wzruszyłam.

Uwagę moją przykuła pewna wełniana spódniczka…
 
 
Nosiłam ją jako 4-5latka …
 
Ta spódniczka ma już 35 lat. Wyobrażacie sobie? 
I wciąż jest taka śliczna...
 
 
 
 
Najistotniejszy jest w tym wszystkim fakt, że zrobiła ją specjalnie dla mnie moja kochana STARSZA SIOSTRA J.
Dzieli nas 10 lat, więc gdy ja miałam kilka, ONA jako zaledwie kilkunastoletnia dziewczynka dziergała na drutach i szydełku różne stroje dla mnie J.
Bardzo żałuję, że zachowała się jedynie ta spódniczka. A były jeszcze sukienki, bluzki, sweterki, czapki, szaliki, rękawiczki, skarpetki…

A dzisiaj…
…dzisiaj jest dzień wyjątkowy – urodziny mojej siostry.

MOJA CUDOWNA SIOSTRZYCZKO
wiem że czytasz te słowa,
bo jesteś moim wiernym czytelnikiem i ulubionym recenzentem J

DZIĘKUJĘ CI - ZA TO ŻE JESTEŚ
I
ŻYCZĘ - SPEŁNIENIA MARZEŃ

Specjalnie dla Ciebie nasze ulubione majowe kwiatki z mojego ogródka
konwalie
i serduszka
Ta wiosna jest dla mnie wyjątkowa, więc chciałam również wyjątkową niespodziankę sprawić siostrze. Mam nadzieję, że się choć trochę udało.
Hi, hi, nie obawiaj się Siostrzyczko - paczka też już niedługo do Ciebie dojdzie.

A ciekawa jestem czy ktoś z Was ma taką siostrzyczkę?

JoC

środa, 15 maja 2013

Sutaszowo mi

Nie mogę wytrzymać i muszę się pochwalić co dostałam od Ani z bloga Sutaszowe zabawy.
Szczęśliwy los uśmiechnął się do mnie w jej Wiosennym candy 'ślimaczkowym'.
W ostatni piątek dostałam paczuszkę. Zawartość mnie ogromnie ucieszyła i wzruszyła.
 
Ania specjalnie dla mnie zrobiła prześliczne kolczyki.
 
Jest to moja pierwsza biżuteria wykonana tą techniką, z którą spotkałam się tutaj w blogosferze, i która mnie absolutnie zachwyciła. Do tej pory tylko oglądałam różne kolczyki, bransoletki, brosze i naszyjniki kompletnie nie wiedząc na co się mam zdecydować. Poza tym bardzo się bałam ich wagi, bo wyglądają na ciężkie. A tutaj totalne zaskoczenie. Moje kolczyki prawie nic nie ważą, więc na pewno będę często je nosić, bo zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia (a właściwie włożenia).

W paczuszce znalazłam jeszcze dwie niespodzianki: torebkę nasion niezapominajek. Aniu skąd wiedziałaś, że je uwielbiam? J Doprawdy jesteś niesamowita.

Drugą niespodziankę znalazłam w małym woreczku:
Wszystko co potrzeba do wykonania własnoręcznie broszki.
Kamyczek jest prześliczny… więc nie pozostaje mi nic innego jak któregoś wieczora przysiąść i nauczyć się tej nowej dla mnie techniki J

Pozdrawiam
JoC

poniedziałek, 6 maja 2013

Ptasie radio

Trzydziestego kwietnia zakończyło się moje Ogrodowe candy. Jest to moje pierwsza rozdawajka i jestem nią bardzo podekscytowana. Szczególnie, że zgłosiło się sporo osób i na dodatek wszyscy napisali świetne komentarze. Co prawda zwycięzca może być tylko jeden - ale stwierdziłam, że nie u mnie :)
I postanowiłam coś jeszcze na tę okazję uszyć, i to nie dla jednej osoby, ale czterech.

Na początku zupełnie nie miałam pomysłu.

Ale od czego w końcu mam dzieci?
Gdy czytałam wieczorem ich ulubioną książkę, pomysł nasunął się sam...


Uwielbiam "Ptasie radio" i zaczęłam intensywnie myśleć o ptaszkach...


... i znalazłam odpowiednie w mojej ostatnio ulubionej książce "Radosne dekoracje":


Ale tak myśląc o tych ptaszkach, postanowiłam użyć nie tkaniny naturalnej, ale czegoś 'z połyskiem' w mocnych wiosennych kolorach. Mój wybór padł na satynę.

Nie przewidziałam tylko, że satyna inaczej przyjmuje farbę niż len i rumieńce nie wyszły mi takie idealne jak powinny w pierwowzorze.

A właściwie to w ogóle ich nie widać. Ale efekt oceńcie sami.
Uszyłam całe stadko, żeby im było razem raźniej.






Wczoraj pogoda dopisała i warunki na plenerowe zdjęcia były idealne. Losowanie odbyło się zgodnie z planem i każdy  z czterech ptaszków ma już przyporządkowanego właściciela. Przy okazji narobiłam mnóstwo zdjęć i ich obróbka zajęła mi masę czasu.
Teraz muszę jeszcze ogłosić wyniki i opisać dokładnie przebieg losowania. Tak więc proszę jeszcze o chwile cierpliwości.

  PTASZEK POMARAŃCZOWY



PTASZEK NIEBIESKI



PTASZEK CZERWONY



PTASZEK ŻÓŁTY




I na koniec małe chwalipięctwo.
W czwartek dostałam przesyłkę z nagrodą za moją anielską krówkę w Anielskim wyzwaniu .
Prześliczny obrazek z kotkami i zawieszka. Przeurocze, prawda?
 Gosiu, bardzo bardzo dziękuję. Muszę tylko znaleźć miejsce na ich powieszenie :)

JoC

środa, 1 maja 2013

Haftowanie

Dzisiaj nie będzie nic o szyciu, ale wciąż będziemy się kręcić wokół rękodzieła J
Po przeczytaniu postów Justynki o jej hafciarskich wspomnieniach oraz ashki o jej nałogu – odezwał się i mój.
Siedział cicho, nic nie mówił, czasami trochę się wiercił i… buch.
Mój „krzyżykowy fiś” wypadł na światło dzienne, co od razu poskutkowało przeglądnięciem 2 pudeł i szuflady
z napoczętymi…
niedokończonymi…
i tymi całkiem ukończonymi
(ale nie wypranymi lub/i nie oprawionymi)
obrazkami wykonanymi techniką haftu krzyżykowego.
Haftuję krzyżykami prawie 30 lat i nazbierało się tego trochę. Są wśród tych obrazków takie „prawie skończone”, ale brakuje im tylko backstitchy, albo się pomyliłam i trzeba by kawałek wypruć i dorobić, a zamiast tego rzuciłam robótkę w kąt.
Albo mam schowane trzy serie obrazków, w których ostatni (czwarty, dziesiąty i trzeci) nie jest dokończony – a oprawić trzeba przecież wszystkie razem.
Wszystkich robótek mam 47 – policzyłam z ciekawości, aby ogarnąć wielkość mojego „fisia”. Hmm… czy to się leczy? W moim przypadku chyba powinno :)
A jeszcze mam kilkanaście przygotowanych do haftowania, tzn. wzór, kanwa i mulina tylko czekają na moją wenę twórczą.
Całe szczęście, że trafiłam do blogosfery i mam Was, bo jestem zwarta i gotowa do kończenia jednej robótki po drugiej, aby Wam je pokazywać. Dodatkowo postanowiłam, że moje hafty umieszczę na blogu wyłącznie wtedy, gdy będą już oprawione.
Dlatego dzisiaj pokażę Wam tylko te, które wiszą już na ścianach. O zgrozo, mam ich tylko trzy.

DELFINY

Obraz wisi na klatce schodowej, która dzięki turkusowemu kolorowi i tematyce powieszonych obrazków ma mieć charakter marynistyczny.
Delfiny mają wrobioną piękną opalizującą nitkę (podobną do włosa anielskiego). Z tego powodu obraz haftowałam na raty przez kilka lat. Nie miałam do niego cierpliwości, bo ta opalizująca nić często się plątała i rwała. Ale efekt jest zjawiskowy, szkoda tylko że trudno to oddać na zdjęciach - chociaż coś niecoś widać.


DAMY SPACERUJĄCE PO PLAŻY

Obrazek ten również wisi na klatce schodowej - obok pamiątki przywiezionej z Chorwacji.
Wzór na ten obrazek znalazłam kiedyś na sieci i urzekł mnie swoimi delikatnymi barwami. A do tego pamiętam, że zrobiłam go bardzo szybko - może z tydzień. 


TYGRYS


Ten obrazek wisi w bibliotece, która w zamierzeniu miała być w stylu "kolonialnym", dzięki ciemnym meblom i afrykańskim akcentom.

Mam nadzieję, że wybaczycie mi wielość podobnych zdjęć - ale nie mogłam się zdecydować. Bardzo trudno jest oddać piękno haftu, gdy jest zamknięty w ramie.
Teraz już wiem, że zbliżenia będę fotografować zanim oprawię haft.
Jak pewnie zauważyliście - uwielbiam passe-partout, zwłaszcza podwójne bo nadaje obrazowi głębi.

Przygotowałam już sobie następne obrazki, które muszę zanieść do mojej ulubionej Pracowni Ramiarskiej, do której chodzę od wielu wielu lat.

I na koniec jeszcze kilka słów o ramach. Dzięki pani Ani (właścicielce pracowni) nauczyłam się, że ramę dopasowuje się nie do mebli – ale do obrazu/grafiki/zdjęcia. To oprawiana praca przede wszystkim „dyktuje” czy dać passe-partout czy nie, czy listwa ramy ma być szeroka czy cienka, ciemna czy jasna, metaliczna czy drewniana, rzeźbiona czy prosta itd. Oczywiście meble i inne dodatki oraz kolor ścian mają znaczenie, bo nadają ogólny charakter pomieszczeniu, ale absolutnie nie mogą mieć decydującego wpływu na użytą ramę.
No i zawsze hafty oprawiam w matową szybę, ponieważ wtedy można zawsze go podziwiać ze wszystkich stron i nie ma odbicia światła.

JoC
PS. Zaczęłam haftować zanim pojawiły się w sklepach takie wynalazki jak flamastry do tkanin znikające po kontakcie z wodą i na wielu haftach mam „ołówkowe kwadraty”, które podczas zwykłego prania nie chcą zejść. Macie jakiś sposób na dopranie ołówka a jednocześnie bezpieczny dla muliny?